Rodzicielstwo bliskości jest sztuką, która opiera się na głębokiej więzi emocjonalnej, jaką może być związane dziecko z jego opiekunami. Ta niesamowita więź ma olbrzymi wpływ na jakość życia dziecka.
Prawie każda mama dobrze rozumie jak trudne może być rodzicielstwo/macierzyństwo. Jego cienie dotykają mnóstwo kobiet (na całym globie) funkcjonujących w tej jakże istotnej roli — matki. W chwilach zniechęcenia nasza rodzicielska i wyjątkowa intuicja, instynkty ulegają storpedowaniu przez wszystkowiedzącą postawę. Pojawiają się natarczywe bitwy typu: ‘kto postawi dziś na swoim dziecko czy ja (rodzic)?’, doświadczamy kolejnych rujnujących batalii, które męczą i sprawiają, iż macierzyństwo przypomina katorżniczą pracę. Wszystkowiedząca postawa jest (niestety) podsycana przez osoby, treści stojące sztywno na czele straży chroniącej absolutne prawdy dotyczące procesu wychowawczego. Ta mało elastyczna straż występuje szczególnie często w osobach naszych mam, teściowych, koleżanek (i tego całego najazdu babińca), pojawia się także w mediach oraz wszelkiego rodzaju poradnikach.
Nazbyt często ich ‘życzliwe’ podszepty, treści zakłócają, zagłuszają w nas — matkach/rodzicach to, co doskonale i intuicyjnie wiemy, czujemy. Że kontakt z dzieckiem od jego pierwszych chwil życia, tzw. skóra do skóry jest fantastyczny i szczególnie istotny dla rozwoju mojego dziecka. Że naturalne karmienie piersią to esencja miłości oraz szacunku! Że to wspaniała przygoda, której nie trzeba kończyć po kilku miesiącach pięknego trwania uginając się pod presją dezaprobaty społecznej. Że nie muszę/nie musimy kontrolować dziecka i jego wszystkich potrzeb. Że wspólne spanie z dzieckiem nie jest złe, wręcz przeciwnie! Istnieją badania, które pokazują, iż spanie z niemowlętami, kilkuletnimi dziećmi ma dobroczynny wpływ na całą rodzinę. Że noszenie maleństwa w chuście jest bezcenne jeżeli chodzi o aspekt i potrzebę bliskości, naturalnego codziennego życia z dzieckiem. To cenny dotyk.
Za co sama pokochałam rodzicielstwo bliskości? Za fantastyczny zbiór możliwości, jakie oferuje. Dowiadując się o rodzicielstwie bliskości, doświadczyłam namacalnej… ulgi. Zdecydowanie odrzuciłam sztywne metody wychowawcze i poczułam się bezpiecznie. Uwierzyłam swojej intuicji. Wspomniałam niegdyś koleżance, że poddając swoje dziecko mechanicznemu i co gorsza usilnemu treningowi samodzielnego zasypiania (oczywiście pod naciskiem opinii społecznej, porównań itp.) czułam namacalnie jak mój instynkt, intuicyjne przesłanki tłuką się z moim własnym rozumem! I czułam, że to właśnie ten wyspecjalizowany(!) intelekt jest szkodnikiem. Moje naturalne poczucie tego, co jest dla mojej córeczki najwartościowsze (ramiona mamy!) było bombardowane rosnącymi wątpliwościami. Rozum natrętnie, intensywnie próbował rozstrzygać co powinnam zrobić. A tymczasem owy intelekt jakże niewiele wie o moich/naszych prawdziwych, rzeczywistych potrzebach. Dziś zdecydowanie namawiam kobiety, matki, ale również mężczyzn/ojców, by zaufali oni sobie i swoim znakomicie rozwiniętym instynktom, zwłaszcza tym wyspecjalizowanym w opiece nad dzieckiem. Rodzice naprawdę mają ogromny potencjał, który mogą zrealizować w kontakcie ze swoim dzieckiem. Biją na łeb, na szyję wyszukanych ekspertów.
I tak, na próżno w rodzicielstwie bliskości poszukiwać, wyczekiwać kolejnych sztywnych wymogów, określonych list zadań do zrealizowania oraz opanowania przez dziecko i jego rodziców (dzięki Bogu! Uff!). Nie ma tu przestrzeni na specjalistyczne strategie postępowania z małym człowiekiem, które MUSZĄ zostać BEZWZGLĘDNIE wypełnione. Rodzic ma przede wszystkim towarzyszyć, słuchać, rozumieć i nie psuć, nie przeszkadzać. Kocham rodzicielstwo bliskości za wyrozumiałość. Jest masa dróg do rodzicielstwa bliskości. Ja obrałam własną indywidualną ścieżkę, którą z wielką satysfakcją kroczę. Każdy wybiera własną drogę słuchając swojego wewnętrznego głosu zwanego intuicją i swojego dziecka.
I nie. To nie jest model bezstresowego wychowywania dzieci.
o autorze
Beata Gotkowska-Białko, Internetowa Poradnia Psychologiczna Bebia www.bebia.pl